Pod pseudonimem Panilas kryje się Magdalena Sowul, klasycznie wykształcona klarnecistka, członkini kwartetu Ugla i duetu Lesbijski Groove, kompozytorka muzyki do filmów i spektakli teatralnych, streetworkerka, podcasterka i animatorka kultury. Dużo? Owszem! Dlatego trudno było nie zacząć rozmowy od tego właśnie wątku.
Przeglądałam Twoje artystyczne CV – jest imponujące! Czy to, że jesteś zaangażowana w tak wiele projektów jest formą poszukiwania siebie jako artystki? Czy Ty po prostu chcesz całego życia, jak sama śpiewasz?
Oczywiście, że chcę (śmiech) To trochę wynika z mojej osobowości. Zawsze tak było, że robiłam na raz dużo rzeczy z różnych dziedzin. Potrzebuję i szukam różnych bodźców i środków wyrazu. Jest też bardziej prozaiczny powód: jeśli chce się żyć z muzyki, to trzeba robić różne rzeczy, żeby nie musieć codziennie rano chodzić do biura (śmiech). Te różne formy mojej działalności pozwalają mi po prostu żyć z muzyki.
Przez to, że robię tyle rzeczy uczę się wciąż czegoś nowego, co potem staje się częścią mojego artystycznego narzędziownika.
Jesteś klasycznie wykształconym muzykiem…
…a nawet muzyczką (śmiech)
…ale Panilas jest projektem elektronicznym. Czy to się ze sobą nie gryzie?
Nie, zupełnie nie. Dlaczego?
Jest to na pewno zupełnie inna ścieżka, korzystająca z zupełnie innych narzędzi. To, co dała mi klasyczna edukacja, to duży zasób wiedzy i historii muzyki, a także uwrażliwienie. Ja już je mam i mogę z nich korzystać, jeśli chcę. Jeśli nie chcę – nie muszę.
Z jakiej potrzeb narodziła się Panilas?
Byłam z jednej strony obecna na scenie muzycznej, ale grałam z zespołem Ugla; w kwartecie. Panilas była potrzebą mojej jednoosobowej wypowiedzi. Ona zbiegła się z prywatnym momentem w swoim życiu, gdy zaczęłam zagłębiać się w klimaty feministyczne, społeczne. Wtedy też pogłębiła się moja refleksja na temat tego, czego sama doświadczyłam z racji tego, że mam takie, a nie inne ciało. Chciałam wypowiedzieć się na ten temat na swoich własnych warunkach – tak, jak ja chcę. Wydaje mi się, że takie jednoosobowe wypowiedzi maja bardzo silny wydźwięk.
Panilas jest też konsekwencją tego, że mocno skręciłam w swojej działalności w elektroniczną stronę. Zaczęłam komponować muzykę do spektakli teatralnych i okazało się, że te narzędzia elektroniczne stały się dla mnie główną osią, wokół której zaczęłam bazować. Poczułam, że bardziej chcę iść w tę stronę.
Mówiłaś, że samodzielny głos jest bardzo wyrazisty i to słychać na „Gynoelectro”. Tam jest cała apokalipsa. Trudno oprzeć się wrażeniu, że słowa z otwierającej płytę „Benzyny”: jak zjawy płyniemy w ciemnościach / aż do zamknięcia basenu, są metaforą kondycji ludzkości.
To prawda. Z „Benzyną” wiąże się ciekawa historia, bo jest to jedna z dwóch piosenek, do których nie napisałam tekstu. Drugą jest „Amy”. To są piosenki ze spektaklu „Nocni pływacy”, ich autorem jest Hiszpan Jose Manuel Mora, a tłumaczyła je Kinga Kowalska. Spektakl reżyserowała Pamela Leończyk, a ja skomponowałam muzykę i grałam ją na scenie. Spektakl opowiada o grupie ludzi wykluczonych społecznie, które spotykają się nocą na basenie, a sami nazywają siebie Zakonem Nocnych Pływaków. Dążą do popełnienia zbiorowego samobójstwa ze względu na to, w jakiej kondycji jest świat. „Benzyna” jest wyrazem stanu ich ducha. Dla mnie to też jest bardzo mocny utwór korespondujący z tym, co się dzieje na świecie. Dlatego też zależało mi, żeby „Benzyna” znalazła się na płycie.
Kobieta w Twoich piosenkach też jest w pewnym sensie osobą wykluczoną społecznie. Tak się czujesz?
„Wykluczenie” to bardzo mocne słowo, ale doświadczamy dyskryminacji ze względu na płeć lub orientację seksualną, kolor skóry, status społeczny. To wielowątkowe, przecinające się sytuacje. Żyjemy w patriarchacie.
Kiedy po raz pierwszy usłyszałam „Chcę całego” miałam flashback z dzieciństwa i socjalizacji, dopasowywania mnie do wymogów społeczeństwa. Też słyszałam zdania zaczynające się od „taka ładna dziewczyna, a…”.
Mamy być grzeczne, ładne, do patrzenia, a nie do słuchania. No i nie możemy się złościć.
W „Oglądanym” śpiewasz, że nie czujesz się swobodnie odkąd skończyłaś 10 lat. Czy w tym momencie poczułaś, że jesteś poddawana temu dyktatowi oglądania, oceniania?
To jest temat, który towarzyszy mi od dzieciństwa. Wychowywałam się z samymi starszymi kuzynami płci męskiej. To, że byłam dziewczyną, i do tego młodszą, powodowało, że byłam postrzegana jako ktoś gorszy. Bardzo wcześnie poczułam ten rodzaj dyskryminacji: jestem dziewczyną, więc pewne rzeczy są mi odmawiane albo różne osoby mówią mi, że czegoś nie mogę, tylko dlatego, że tak, a nie inaczej zbudowane jest moje ciało. Oczywiście na różnych etapach mojego życia różnie tego doświadczałam.
Ten wers jest oczywiście związany z okresem dojrzewania, menstruacją. Gdy ciało zaczyna się zmieniać, społeczeństwo zaczyna inaczej cię traktować i zostaje na ciebie nałożony zabarwiony seksualnie filtr, mimo że nie masz na to ani gotowości, ani ochoty.
„Oglądane” jest taką retrospektywą z mojego dzieciństwa. Chciałam się temu mojemu doświadczeniu poprzyglądać z taką zewnętrzną perspektywą. I wiek 10 lat był dla mnie taką granicą, gdy mocno poczułam inne traktowanie. To, że byłam dziewczyną zmieniało coś w moim funkcjonowaniu w świecie.
Zaskoczyło mnie inne wspólne doświadczenie: kastet z kluczy, symbol zagrożenia.
Dziś wiemy, że to nie jest dobry pomysł, bo atakując kogoś w ten sposób sobie zrobimy większą krzywdę. Ten wers przyszedł do mnie, bo robiłam ten kastet w kieszeni wiele razy. Po tym, jak wybrzmiał na płycie, wiele osób mówi, że to także ich doświadczenie. To jest przerażające, bo mówi dużo o naszym poczuciu bezpieczeństwa.
Bunt kobiet jest słyszany coraz głośniej. Wierzysz w to, że coś się w końcu zmieni?
Oczywiście, już się zmienia. Nawet jeśli na poziomie legislacyjnym sytuacja nie wygląda dobrze, to na poziomie świadomości społecznej czarne protesty sprawiły, że bardzo mocno poszliśmy do przodu. Także z poziomu solidarności społecznej, tworzenia więzi to był masowy zryw. Wcześniej nie widziałam tylu ludzi na ulicach. Zyskaliśmy także doświadczenie cenne oddolnego organizowania się, udzielania sobie nawzajem pomocy, co teraz, w obliczu wojny w Ukrainie, także świetnie się zamanifestowało. Żeby robić dobre rzeczy, umiemy się sami zorganizować; nie potrzebujemy zwierzchnictwa.
„Kołyskanka” jest snem o lepszym świecie dla przyszłego pokolenia. Śpiewasz, że boisz się co nas czeka.
To jest taka antynatalistyczna kołysanka dla nieistniejącego dziecka. Mówi o tym, że to, co się teraz dzieje, sprawia, że nie wiem ,czy sprowadzanie dziecka na świat jest dobrym pomysłem. Obecny w tej piosence jest temat katastrofy klimatycznej. W tym temacie mam mało optymizmu w sobie, ale na pewno nie tracę nadziei.
Mam wrażenie, że „Spal to” jest pisana z punktu widzenia kogoś, kto boi się kobiet.
Rozwiń to.
Śpiewasz: Spal to, co jest w mojej głowie, jakby ktoś obawiał się siły myśli, które mogą przerodzić się w czyny. No i ogień, który kojarzy mi się z paleniem czarownic, kobiet innych, uznanych za niebezpieczne, mających siłę, której nie ma nikt inny.
Wow, jaka to jest wspaniała interpretacja. Inspiracja do tej piosenki leży w klasycznym horrorze Johna Carpentera „The Thing”. Jego akcja dzieje się na stacji badawczej, gdzie pojawia się pozaziemski potwór w postaci robaka i przejmuje kontrolę nad ludzkimi ciałami. Okazuje się, że można go pokonać tylko ogniem. „Spal to” to też piosenka o sytuacji konfliktu w relacji, gdzie ten konflikt jest tak daleko posunięty, że ludzie zaczynają się zachowywać wobec siebie jak zupełnie obcy ludzie i na dodatek zaczynają mówić sobie złe rzeczy, ranią się, zupełnie jakby coś lub ktoś przejął nad nimi kontrolę na zasadzie pasożyta.
Na koniec opowiedz jakie plany przed Tobą?
Przede wszystkim koncerty. Robię także nowe piosenki, bo materiał z „Gynoelectro” był gotowy od dawna, tylko czekał na swój moment, gdy mógł odetchnąć od różnych światowych kryzysów i ukazać się w takiej formie, w jakiej bym chciała. Uważam, że paradoksalnie ten czas wyszedł „Gynoelectro” na dobre, bo czas lockdownu był sprzyjający dłubaniu, doskonaleniu szczegółów. Wciąż robię też muzykę do spektakli. Jestem w trakcie przygotowywania klubowej trasy koncertowej – szczegółów wypatrujcie na moich mediach społecznościowych.