Jako milenialsom ciężko nam czasami zaakceptować, że nasi ukochani muzycy z dzieciństwa i młodości zbliżają się do wieku emerytalnego. Przypominamy sobie o tym, jak idole naszych rodziców wydawali nam się bardzo wiekowymi ludźmi, a skoro czas przemija i dla naszych ulubieńców, to może oznaczać tylko jedno – my też się starzejemy.
Jednak każdy dodatkowy rok na Ziemi to też okazja do wdzięczności za to, że ktoś nadal z nami jest. W duchu celebrowania kolejnych ziemskich obrotów zapraszamy więc na zestawienie przygotowane specjalnie na okrągłe, sześćdziesiąte urodziny jednej z najważniejszych postaci muzyki brytyjskiej lat 90. – Jarvisa Cockera. Oto sześć klipów Jarvisa i Pulp jako przegląd przez jego dotychczasową, jakże owocną, karierę.
Jarvis Cocker – „Further Complications”
Nie można było zacząć tego zestawienia inaczej. Na swoim drugim w solowej karierze albumie (czyli już po Pulp), w utworze „Further Complications” Cocker nawiązuje w końcu do samego początku:
In the beginning there was nothing
To be honest, that suited me just fine
I was three weeks late coming out of the womb
In no great rush to join the rest of mankind
Where there were further complications
Further complications in store, yeah
I was not born in wartime
I was not born in pain or poverty
I need an addiction, I need an affliction
To cultivate a personality
A w klipie mamy to, z czego znamy go najlepiej – charakterystyczne, nieco kwadratowe ruchy taneczne przywodzące na myśl dmuchanego ludzika ze stacji benzynowej. Tylko Jarvis i biała przestrzeń. Nic więcej nie potrzeba.
Pulp – „Babies”
Ciężko mówić o Cockerze i Pulp nie wspominając o największym obok „Lornetki” hymnie na cześć wojeryzmu. „A promo video is simply an advertisement for a song” – głosi napis na początku klipu i była to reklama wyjątkowo udana, bo przy okazji utworu „Babies” i albumu „His’n’Hers” można zacząć mówić o początkach rozpoznawalności grupy z Sheffield. Chociaż swoją karierę rozpoczęli pod koniec lat 70. (mniej więcej wtedy kiedy Joy Division), to na „swój moment” musieli dość długo poczekać. Dlatego też Jarvis świętuje już 60. urodziny, a jego kolegom z britpopowej rewolucji lat 90. – Albarnowi i Gallagherom – paru lat jeszcze brakuje. Tak czy inaczej, klip do „Babies” kipi od najntisowego klimatu, podobnie jak bezwstydny tekst o ukrywaniu się w szafie siostry swojej dziewczyny, bo „sprowadzała do pokoju chłopców” (jak wyczytałam niedawno w autobiografii Cockera, pomysł na tekst o chowaniu się w szafie mógł mu wpaść do głowy podczas pierwszych wakacji zagranicznych w życiu na Ibizie, gdzie jako 12-latek zasnął w szafie, a matka nie widząc go w łóżku zmobilizowała obsługę hotelową do nocnych poszukiwań). A na koniec mamy najbardziej zaskakujące tłumaczenie zdrady – zrobiłem to tylko dlatego, że wyglądała jak ty.
Pulp – „Common People”
O ile „Babies” było początkami popularności Pulp, o tyle „Common People” wybiło ich na status gwiazd absolutnych muzyki brytyjskiej. Prosta historia o chłopaku, który spotyka na studiach uprzywilejowaną dziewczynę romantyzującą biedę, więc aby jej zaimponować zabiera ją do supermarketu, aby ostatecznie wyrzucić jej w wykrzyczanej sekwencji co myśli o takim podejściu idealnie wpisała się w nastroje przesiąknięte klasowym gniewem. Kiedy Pulp wykonali ten kawałek na festiwalu Glastonbury, na stałe zapisali się w historii muzyki, a z piedestału britpopu nie zamierzali szybko zejść. A co mamy w klipie? Układ taneczny, a jakże, w końcu to lata 90. A do tego oczywiście supermarket i wielki neonowy napis „Pulp”, który w niezmienionej graficznie formie towarzyszy zespołowi na koncertach do dziś.
Pulp – „This Is Hardcore”
Przez niektórych nazywany obwieszczającym ostateczną śmierć britpopowej ery album „This Is Hardcore” to już nie zabawne utwory o życiu w dużym mieście na północy Anglii czy też seksualne historie podszyte klasowymi konfliktami, a bardzo gorzkie rozprawienie się z tym, co zespół spotkało po wydaniu krążka „Different Class” (na którym to znalazło się między innymi „Common People”). I na co chyba nie do końca byli gotowi. Sława, chociaż pewnie nie jest to dla nikogo nowością, okazała się mieć liczne brudne strony i ten brud tutaj doskonale słychać. Jak to w przypadku tego zespołu bywa, mamy więc utwór na pozór o dość wyuzdanym intymnym spotkaniu dwojga ludzi, a pod powierzchnią o zmęczeniu i zepsuciu jakie przyniosła ze sobą popularność. Klimat podbija nie tylko orkiestrowa aranżacja, ale też klip nawiązujący do retro kryminałów. Wesołe piosenki się skończyły, this is hardcore.
JARV IS… – „House Music All Night Long”
Po „This is Hardcore” Pulp wydali jeszcze wypełniony nieco naiwną miłością do natury album „We Love Life”, aby potem na długie lata zawiesić swoją działalność, raz na kilka-kilkanaście lat zaskakując trasą koncertową lub jednym nowym kawałkiem. Jednak Cocker, który sam mówił na ostatnich koncertach, że „urodził się, aby występować”, w żadnym momencie nie zakończył swojej kariery. I tak mieliśmy karierę solową, udział (zarówno muzyczny jak i aktorski) w filmach, a obecnie – projekt Jarv Is…, który w sumie jest kontynuacją jego solowych dokonań. W 2019 roku projekt zagościł między innymi na OFF Festivalu. Wtedy grali swój materiał wyłącznie na żywo, jednak niedługo miał przemienić się w album. Stało się to w czasie pandemii. Powstały jeszcze przed nią utwór „House Music All Night Long” bawiący się zwrotem „house music” i zamieniający go z muzyki klubowej w muzykę, której słuchamy siedząc zamknięci w czterech ścianach, przewidział światową izolację. Teledysk właśnie ją przedstawia – mamy więc imprezę w domu – taniec w salonie i dźwięki wydobywające się z lodówki.
Pulp – „Help the Aged”
Chociaż zaburzamy tu ponownie chronologię, to mogłam zakończyć to zestawienie tylko tym utworem. Już będąc po trzydziestce Jarvis na tyle przejmował się swoim przemijaniem, że postanowił zaapelować o pamiętanie i pomoc tym, którzy kiedyś byli tacy sami jak my – „pili, palili fajki i wciągali klej”. „Can’t have much fun when they’re on their own” – apeluje Cocker w imieniu emerytów i przypomina, że kiedyś wszyscy się zestarzejemy. W klipie występuje w domu starców i wjeżdża specjalnym podnośnikiem po schodach, który to ostatecznie wynosi go w przestrzeń kosmiczną. Kiedy spojrzymy na karierę Jarvisa z dzisiejszej perspektywy, to wydaje się, że jego obawy były przesadzone, a w wieku lat 60 żyje pełniejszym życiem niż niejeden dwudziestolatek. I oby dalej tak było.
Zdjęcie: Martyna Nowosielska-Krassowska