Wrocławianie nie gęsi i swój festiwal mają. Do kolejnej edycji WROsound pozostały 3 dni. A już w piątek i sobotę na dwóch scenach wystąpią nie tylko lokalni artyści. O historii WROsound, tegorocznym line-upie i festiwalowej kuchni opowiada Daria Kubasiewicz ze Strefy Kultury Wrocław.
WROsound 2022 to…
Miejska dżungla!
To sformułowanie pojawiło się po pandemii, gdy musieliście nieco zmienić założenia organizacyjne. Co chcecie przez nie przekazać uczestnikom festiwalu?
Przede wszystkim to, że jako organizatorzy nie chcemy się zamykać ani nic zakładać na 100%, bo wiemy, że to do niczego nie prowadzi. Zakładanie, jak będzie wyglądał kolejny rok, kolejna edycja, kolejny pomysł, kolejny line-up jest bez sensu. Wiemy to, bo wszystko, nie tylko w naszym świecie, przez pandemię uległo totalnej zmianie. I wiemy to nie tylko my, ale chyba każdy organizator koncertów czy festiwali. Mieliśmy założenia, a nagle trzeba było stać się bardzo elastycznym. To nas na początku zmroziło, a później przyniosło refleksję: dlaczego jesteśmy źli, że coś trzeba zmieniać założenia i w zasadzie na kogo, na co? To było uwalniające. Teraz raczej chcemy się dostosowywać do okoliczności. Te dwa lata pomogły nam paradoksalnie otworzyć się na muzykę, o której kiedyś nie myśleliśmy wcześniej jako o części WROsoundu. Pozwoliło nam to otworzyć się na różne współprace, które są bardzo dużą częścią WROsoundu – mówię tu o wszystkich naszych partnerach, którzy pomagają nam współtworzyć to wydarzenie.
Pandemia była więc doświadczeniem, które miało i będzie miało wpływ na kolejne edycje WROsoundu.
WROsound wydaje się być podobny do samego Wrocławia: jest otwarty i eklektyczny. Bo trudno mówić o jednym wrocławskim brzmieniu.
Absolutnie! Otwartość jest dla nas absolutnym słowem-kluczem i na ten moment najważniejszym przesłaniem. Nadal czerpiemy z historii festiwalu – nawiązujemy wciąż do pierwszych założeń, choć kiedyś był to line-up złożony wyłącznie z wrocławskich artystów. Ta formuła jednak zaczynała się wyczerpywać, choć przecież była słuszna. W pewnym momencie zaczęliśmy zapraszać ogólnopolskich i zagranicznych artystów. Mimo to zawsze staramy się zachować nasze wrosoundowe DNA, ale w przewrotny sposób. Tak narodziła się choćby dodatkowa scena Tak Brzmi Wrocław.
Ta przewrotność i otwartość widoczna jest także w line-upie dużej sceny. Głównym smaczkiem tegorocznej edycji, może kontrowersyjnym, jest wrocławski headliner pierwsze dnia festiwalu, czyli Zdechły Osa. To założenie chcielibyśmy podtrzymać co roku. Bo dlaczego headlinerem może być tylko duży, zagraniczny artysta? Jesteśmy miejskim festiwalem, który nie będzie pomijał lokalsów. Dlaczego więc nie postawić na pierwszym planie artysty, który jest na dużym hype’ie, ale który jest stąd?
Przyglądając się od lat WROsoundowi mam wrażenie, że macie ambicję budowania wokół niego pewnej społeczności.
Bardzo byśmy tego chcieli. Ona już jest, choć nie jest jeszcze bardzo liczna. Z roku na rok pojawiają się nowi ludzie, którzy doceniają nasze starania, nasze wysiłki. Osobiście wzorem w tej kwestii dla mnie był OFF Festival, którego społeczność od zawsze bardzo wyraźnie zaznaczała swoją „przynależność”.
Bardzo byśmy się cieszyli, gdyby udało się nam coraz bardziej łączyć ludzi. Szczególnie, że WROsound od ubiegłego roku to nie tylko muzyka. I to też był wynik pandemii i zmiany myślenia o robieniu festiwalu jako o wielkiej produkcji. Zbieramy bardzo dużo ludzi, nie pozostaje to bez wpływu na środowisko. Mamy więc taki ambitny, choć trudny plan, żeby ten festiwal promował zasady less waste. Tego założenia trzymamy się mocno.
Myślę, że zauważą nas ludzie, którzy do tej pory myśleli, że WROsound to tylko dobra muza. Teraz zobaczą, że nam także na czymś zależy.
Czy ekologia przy takich działaniach to dziś już konieczność?
To już powinna być konieczność. gdy zaczęliśmy myśleć, co jako organizatorzy możemy zrobić dla środowiska, wydawało nam się, że ruchy, które chcemy wprowadzić są oczywiste. Nie wymyśliliśmy niczego nowego! Darmowa woda, czyli wynik naszej współpracy z MPWiK jest u nas już od 2019 roku. Zaczęliśmy również ograniczać na tyle, ile się da druki. Nie drukujemy materiałów ulotnych. Z materiałów tekstylnych szyjemy torby. To, co wypuszczamy na tekstyliach w miasto, za jakiś czas wraca w postaci toreb. One cieszą się szalonym zainteresowaniem, można je także wygrać w naszych konkursach. Na backstage’u mamy ograniczenia plastiku. Co ciekawe, w riderach zespołów pojawia się coraz więcej postaw proekologicznych. To nam pokazuje, że zmiany w naszych działaniach wprowadziliśmy w odpowiednim momencie.
Opowiedz o tegorocznych partnerach WROsoundu.
Postanowiliśmy, że wszyscy nasi partnerzy muszą ze sobą współgrać. Od start-upu Dotlenieni będzie można za symboliczną kwotę kupić drzewko i jesienią wspólnie zasadzić wrosoundowy las na wrocławskich Osobowicach. EkoSystem wspiera nas na terenie festiwalu pojemnikami do segregacji śmieci, ale także odbierze od uczestników elektrośmieci i wymieni je na upominki. Ta akcja odbędzie się drugiego dnia festiwalu, kiedy przeważać będzie muzyka elektroniczna. Będziemy mieć więc taki electro day.
NextBike – czyli rowery: transport najbardziej przyjazny środowisku. Zachęcamy do przyjeżdżania do nas rowerami miejskimi, szczególnie, że będzie można podjechać niemal pod samą scenę, bo będziemy mieć własną stację rowerową na terenie festiwalu. Nie ma więc wymówki! Zachęcam do zaglądania na social media NextBike i WROound – w konkursach można również wygrać vouchery na darmowe przejazdy.
Będziemy mieć także Urban Jungle Market z wystawcami vintage. Promujemy w ten sposób drugi obie ubrań i vinyli.
WROsound 2022 to także Pan Kwiaciarz, nasz konsultant do spraw jungle. Jako Strefa Kultury Wrocław postanowiliśmy kilka miesięcy temu posadzić od ziarenka scenografię. Hodujemy taką małą roślinną instalację, będzie można ją zobaczyć dopiero 15. i 16. lipca. Pan Kwiaciarz będzie także prowadził konsultacje na temat roślin i warsztaty dla wszystkich zainteresowanych.
Wynalazki, które zajmują się renowacją mebli pokażą, jak taką renowację przeprowadzić od początku do końca. Meble, które odnowią uczestnicy staną się scenografią przyszłorocznej edycji. Tu ciekawostka:większość infrstruktury (kanapy, fotele, krzesła) wypożyczamy i są to często wiekowe bądź unikatowe egzemplarze. Każdy jest inny i każdy ma swoją historię.
Zdradź fragment festiwalowej kuchni: co dla Was jest najbardziej ekscytującego w organizowaniu tegorocznej edycji?
To, że cały ten plan, o którym opowiadałam, ma sens. To, że wszystko tak fajnie nam się składa. Że ta pierwsza myśl: próbujmy robić odpowiedzialny festiwal muzyczny, który jest jednocześnie ciekawy i nakierowany na odbiorcę, jest słuszna.
Jaki cel zakładacie, jeśli chodzi o odbiorców?
Uczestnik musi wyjść zadowolony. Chcielibyśmy, aby czuł się u nas dobrze, swobodnie, aby czuł się zaopiekowany i mile widziany. Robimy ten festiwal dla ludzi – nie dla siebie, nawet nie dla artystów, choć i oni muszą wyjechać zadowoleni. Wiadomo, że nie da się dogodzić wszystkim i line-up nie dla wszystkich będzie zawsze zachwycający. WROSound to już nie tylko muzyka; staramy się znaleźć własną formułę. Jeśli festiwalowicze kupią nas w całości, będziemy szczęśliwi.
Na którego z wykonawców osobiście czekasz najbardziej?
Na pewno na Szczyla, który wystąpi u nas z live bandem. Nie ma lepszych rapowych koncertów i lepszego festiwalowego formatu. A drugiego dnia na Dub FX. Nie da się przewidzieć, co się wydarzy na tym koncercie. To jest one man show, on wszystko robi głosem. Razem z Dub FX przyjedzie Mr Woodnote, saksofonista, który często z nim występuje. Jestem pewna, że ten koncert nie pozostawi nikogo z niedosytem.