Hip-hop w jednej z najbardziej szacownych sal koncertowych Europy? Dlaczego nie? Wrocławskie Narodowe Forum Muzyki szczyci się tym, że tworzy przestrzeń dla piękna, więc tym razem, obok najsłynniejszych dyrygentów i śpiewaków, na jego deskach wystąpił Miuosh. Bo kto powiedział, że hip-hop nie może być piękny?
Szczególnie, że artysta wystąpił z żywymi instrumentami, z FDG. Orkiestra u boku. Dzięki temu materiał z promowanej, wydanej we wrześniu płyty „Początek” zabrzmiał bardziej jak ten z albumu „Przyjdź do mnie”. Żywy rytm perkusji, dwie gitary i sekcja dęta dodały piosenkom mocy i organicznego charakteru, a zabrały nieco tego przynależnego rapowi dźwiękowego „radykalizmu”. Sam Miuosh czasem siadał do białego pianina ozdobionego kosmicznymi rysunkami jego córki, Kory. To właśnie rodzina, ci najbliżsi, najważniejsi są tematem najnowszego albumu. „Żyłem jak grałem, głośno, mocno i szybko i upadałem/ Choć jeszcze nigdy tak nisko”, rapuje Miuosh w utworze tytułowym i przyznaje, że ostatnie lata były czasem, gdy zatracał się w pędzie, w pracy, mimo że cel nie był nadrzędny. Aż życie niespodziewanie zaciągnęło hamulec ręczny i przyszedł czas na weryfikację.
„Początek” miał być pamiętnikarskim zapisem tamtego czasu. Nie jest to łatwy album; nad każdym z dziewięciu utworów unosi się poczucie zagubienia, osamotnienia na własne życzenie i poszukiwania drogi powrotnej. Jest też światło w tunelu, czyli priorytety, o których Miuosh musiał sobie przypomnieć. Dom i rodzina, miłość – to co najprostsze. I najważniejsze.
Na wspomnianym już pianinie stał robot-zabawka, z którego słyszeliśmy rozmowy Kory z tatą, chwilami bardzo intymne. Moment, gdy odpowiada na pytanie, na jaką planetę chciałaby polecieć – bezcenny i bardzo poruszający. Chyba nie takich uczuć i odczuć spodziewałam się po koncercie Miuosha… Był też „żywy” gość – Piotr Zioła wspomógł rapera w „Żurawiach”.
Oprócz materiału z „Początku” zabrzmiały także „Lhotse”, „Tramwaje i gwiazdy”, świetne „Powroty” i oczywiście „Jezioro szczęścia”.
Zdjęcia: Tomek Szudrowicz / Wywołane
