Finał konkursu Eurowizji już dziś. Jako samozwańcza ekspertka, a przede wszystkim od lat oddana fanka tego bardzo specyficznego konkursu, podzielę się z wami tym, na kogo dziś wieczorem warto zwrócić uwagę.
Pamiętajcie, że jest to wybór czysto subiektywny, stworzony przez osobę, która z historii Eurowizji najlepiej wspomina występ Verki Serduchki. A to coś znaczy.
Przejdźmy jednak do konkretów, a więc jakie kraje powinny ściągnąć dziś waszą szczególną uwagę. Możemy je podzielić na kilka kategorii.
SEKCJA ZWYCIĘZCÓW
Ukraina – Kalush Orchestra – “Stefania”
W tej sekcji mamy tylko jeden utwór, bo jest absolutnie najlepszy. Ukraina, od lat jeden z najmocniejszych graczy na eurowizyjnej scenie, w tym roku serwuje nam wzruszające połączenie muzyki ludowej i rapsów. Tekst opowiada o matce jednego z muzyków, Stefanii, której postać w obecnych trudnych czasach można odczytać również jako Ukrainę – matkę wszystkich Ukraińców i Ukrainek. Nie można oczywiście zapomnieć o tym, że poza tym, że piosenka z Ukrainy jest obiektywnie super, to ich zwycięstwo miałoby znaczenie symboliczne.
Jeśli zamiast chłopaków z Kalush wygra inna faworytka bukmacherów, czyli szwedka Cornelia Jakobs (której piosenka jest może i dobra, ale bardzo podobna do wielu, które w swoim życiu już słyszeliście), to będę srogo niezadowolona. Także telefony w łapki i wiecie co z tym zrobić.
SEKCJA POWROTÓW
Finlandia – The Rasmus – “Jezebel”
Pamiętacie The Rasmus sprzed 20 lat? Nie pamiętacie? Ja pamiętam, bo wzdychałam do nich jako nastolatka od kiedy usłyszałam “In the Shadows” w radiu. Mój gust uległ później zmianie, ale do dziś czuję się winna, że zaciągnęłam swojego tatę na ich koncert (bo niepełnoletni musieli mieć opiekuna). Czułabym się też winna gdybyście przeze mnie myśleli, że ich występ na Eurowizji jest dobry. Nie jest. Ale przez sentyment (po 20 latach brzmią identycznie, a Lauri nadal ma pióra we włosach, chociaż nie pamiętam, żeby kiedyś tak chętnie się rozbierał) możecie poświęcić im trzy minutki.
Włochy – Mahmood & Blanco – “Brividi”
Mahmood występował na Eurowizji 2019 z utworem “Soldi” – wtedy zajął drugie miejsce (a moim zdaniem powinien pierwsze). Na Eurowizję powraca, tym razem w duecie, całkowicie odmieniony. Ostatnio zaprezentował nam nieco gangsterski rap, tym razem w duecie z Blanco zaśpiewa romantyczną balladę. Chociaż tegoroczny utwór zły nie jest, to wolałam poprzednie wcielenie.
SEKCJA, KTÓRĄ LUBIMY NAJBARDZIEJ, CZYLI CAMP, DZIWNOSTKI I “MAM TYLE PYTAŃ”
Serbia – Konstrakta – “In Corpore Sano”
W piosence mowa między innymi o sekrecie włosów Meghan Markle, a także o zdrowym ciele (w którym jak wiadomo zdrowy duch), a wokalistka z wzrokiem, który wiele już w życiu widział, pokazuje jak należy myć ręce (to taki pandemiczny przekaz?). Do tego wszystkiego niezbyt skomplikowana choreografia (mycie rączek i klaskanie), a także tancerze wymachujący białymi ręcznikami. Na eurowizyjnych blogach powstają analizy na wiele słów, co to wszystko może oznaczać. Ja się nie podejmę, ale doceniam.
Francja – Alvan & Ahez – “Fulen”
Jest mrocznie. Jest tanecznie. Jest ogień. Jest tekst po bretońsku. I granie pałeczkami na ukulele. Zdecydowanie mam wiele pytań. Zwłaszcza, że jest to Francja, która z reguły raczy nas kolejnymi kopiami Edith Piaf i innych klasyków francuskiej piosenki.
Norwegia – Subwoolfer – “Give That Wolf A Banana”
Norwegia w tym roku stwierdziła “mamy Daft Punk w domu”, ale dodała do tego jeszcze historię o żółtych wilkach z kosmosu, które żywią się bananami. Jeśli po obejrzeniu tego występu nie będziecie nucić “give that wolf a banana” to nie wiem jak was mama wychowała.
Mołdawia – Zdob şi Zdub & Advahov Brothers – “Trenulețul”
Oglądając i słuchając występu Mołdawii nie sposób nie poczuć się jak w nocnym pociągu na długiej trasie, w którym leje się przezroczysty napój z procentami, a ktoś akurat zabrał akordeon i rozkręca imprezę. Panowie są kapitalnie ubrani, nieźle tańczą, towarzyszą im wizualizacje łączące sztukę ludową z rozkładami pociągów, a do tego wyraźnie widać, że sprawia im to wszystko ogromną radość. Mnie to wciągnęło, chociaż wiem, że to proste i nieco biesiadne połączenie folku i rock’n’rolla nie do wszystkich trafi. Wrzućcie na luz, to Eurowizja, a nie OFF Festival.
SEKCJA FLAMENCO
Hiszpania – Chanel – “SloMo”
Ja przy takim tańcu dostałabym zadyszki, a może i zawału. A Chanel przy tym nie tylko doskonale śpiewa, ale jeszcze świetnie wygląda. Jest to też po prostu eurowizyjny banger, który wyróżnia się wśród tłumu tegorocznych ballad i balladek.
Rumunia – WRS – “Llámame”
Ten kto oglądał parę lat temu Eurowizję organizowaną przez Szwecję ten wie, że istnieje niepisany przepis na idealną eurowizyjną piosenkę, który zaprezentowano w utworze “Love, Love, Peace, Peace”. I ewidentnie reprezentacja Rumunii w tym roku wsłuchała się w rady, bo mamy tu wszystko, czego potrzeba, aby osiągnąć sukces – taneczny rytm, folkowe elementy, taniec, utwór o miłości, a także absolutnie kluczową zmianę stroju. Eurowizja z wczesnych lat 2000 w najlepszym wydaniu.
SEKCJA COUNTRY
Estonia – Stefan – “Hope”
Weźcie sobie Avicii (cześć jego pamięci) i Dziki Zachód, a potem to zmiksujcie. I tak dostaniecie Stefana z Estonii. Nie jest to może muzyczny geniusz, ale przez te kilka minut można się pogibać.
Islandia – Systur – “Með Hækkandi Sól”
Kolejne inspiracje country przywożą nam trzy siostry z Islandii. Stroje, gitary i “układ taneczny” w postaci delikatnego bujania się na boczki przywodzą na myśl Eurowizję w starym stylu (zobaczcie sobie chociażby występ Abby), a to dopiero początek zalet tej uroczej piosenki. Przyjemnie.
PAN, KTÓREGO NIE MAM GDZIE UMIEŚCIĆ, ALE ZASŁUGUJE NA WASZĄ UWAGĘ
Australia – Sheldon Riley – “Not The Same”
Występ bardzo pełny – Riley ma przepiękny strój (składający się między innymi z maski i korony z kryształków, które to na koniec zdejmuje), dobrze zbudowaną dramaturgię, świetny wokal i dobrą piosenkę. Fajnie też zobaczyć znowu Australię na żywo w konkursie, a nie zdalnie z powodów pandemicznych. Jestem na tak!
I NA KONIEC WYPADA WSPOMNIEĆ O POLSCE
Polska – Ochman – “River”
Polska po raz pierwszy od pięciu lat znalazła się w finale konkursu Eurowizji. I dobrze, bo wstydu nie ma, a Ochman ma naprawdę niesamowity głos, jeden z lepszych w tym roku. Nie rozumiem tylko czemu w piosence o utonięciu w rzece zamiast ogrania znajdującej się na scenie w Turynie wody, mamy dementorów i animacje niczym z Windows Media Player. Ale utwór się broni, więc jakoś to przeżyję. Miejsce w top 10 mamy raczej w kieszeni.
zdjęcie: EBU / CORINNE CUMMING