Dzikie tańce i mroczne rytuały

Dzikie tańce i mroczne rytuały

…a gdzieś pomiędzy jeszcze antyrosyjska drag queen, czyli najbardziej pamiętne występy Ukrainy na Konkursie Piosenki Eurowizji.

Ukraina w Konkursie Piosenki Eurowizji, który odbywa się odbywa się od ponad 60 lat, to wciąż dość nowy uczestnik. Pierwszy występ tego kraju widzieliśmy w 2003 roku – wtedy w otoczeniu tancerek baletowych w sukienkach bardzo mocno reprezentujących swoje czasy Ołeksandr Ponomariow zabrał nas w komos śpiewając „Hasta la vista”. Zajął 14. miejsce, więc Ukraina zaczęła swoją przygodę z Eurowizją dość mocno. A potem było coraz lepiej. Przed wami najbardziej pamiętne występy tego kraju w Konkursie Piosenki Eurowizji.

2004 – Rusłana – „Wild Dances”

Rusłana to ikona i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. „Dzikie tańce” wokalistki, które zaczęły się od wstępu zagranego na gigantycznych trąbach rozkręciły taką imprezę na finale, że Ukraina zaledwie rok po swoich pierwszym występie zajęła pierwsze miejsce w konkursie. Trudno się dziwić – charyzma Rusłany wybija poza wszelką skalę. Od jej tańca i skórzanych strojów zainspirowanych nie tylko ukraińskimi tradycjami, ale również serialem „Xena”, trudno oderwać wzrok, a piosenki nie zanucić.  Dodatkowo po raz pierwszy na Eurowizji pojawia się język ukraiński (połączony z angielskim) – to kolejne historyczne zwycięstwo Rusłany, ponieważ pierwszy raz wygrała piosenka zaśpiewana częściowo w języku innym niż angielski od czasu zmiany zasad w 1999 roku, kiedy zezwolono artystom na wybór dowolnego języka piosenek, a nie oficjalnego języka używanego w danym kraju. Było to też trzecie zwycięstwo dla państwa post-sowieckiego – wcześniej dokonały tego Estonia i Łotwa.  Ciekawostka – nad utworem pracował były trębacz z mołdawskiego zespołu Zdob și Zdub, który możecie kojarzyć z tegorocznego konkursu (i nie tylko, bo to eurowizyjni weterani).

Utwór stał się tak popularny, że ma swoją własną wersję wietnamską, jak również pojawił się w grze Grand Theft Auto IV. Sama Rusłana została aktywistką i posłanką. Wspiera między innymi społeczność LGBT (i to od 2004 roku!), walkę z handlem ludźmi (w tym jako ambasadorka dobrej woli UNICEFu), odnawialną energię (ze swoim projektem Wild Energy, a jakże), a także brała udział w Pomarańczowej Rewolucji – między innymi poprzez protest głodowy. Brała też aktywny udział w protestach w Kijowie, nazwanych Euromajdanem, które zaczęły się pod koniec 2013 roku. Kiedy mówię „aktywny” mam naprawdę na myśli aktywny udział – między innymi pomogła ukryć się 100 studentów w klasztorze, swoimi krzykami (lata ćwiczeń na scenie) uspokajała zamieszki, a także pozbawiona snu co dzień i co noc wygłaszała przemówienia i zagrzewała protestujących śpiewając hymn. Niemiecka gazeta „Spiegel” nazwała ją wtedy „królową nocy Kijowa”, a amerykańska prasa okrzyknęła ją „prawdziwą bohaterką Ukrainy”. Teraz otwarcie wyraża swój sprzeciw wobec wojny w Ukrainie.

Jej działalność wielokrotnie narażała ją na niebezpieczeństwo – otrzymywała pogróżki, celowali do niej snajperzy, była obserwowana. Nie dziwne więc, że za swój aktywizm została niejednokrotnie odznaczona. Jak mówiłam – ikona.

2005 – Greenjolly – „Razom Nas Bahato”

Eurowizja, chociaż jest z zasady apolityczna, z polityką czasami ma wiele wspólnego. Chociaż z piosenki „Razom Nas Bahato” usunięto wers o kandydującym wtedy na prezydenta Wiktorze Juszczence (co pozwoliło piosence w ogóle znaleźć się w konkursie), to nie da się ukryć, że ma ona mocny przekaz. Hip-hopowy utwór opowiada bowiem dość wprost o rewolucji, a na scenie tancerze zrywają z rąk kajdany. W Ukrainie trwała wtedy wspominana Pomarańczowa Rewolucja, której hymnem stało się właśnie „Razem Nas Bahato” – i trudno się dziwić. Chwytliwy utwór w Konkursie Piosenki Eurowizji zajął 19 miejsce.

2006 – Tina Karol – “Show Me Your Love”

Przyznam szczerze, że ten utwór, chociaż w konkursie wspiął się na wysokie siódme miejsce, nie zapadłby mi w pamięć gdyby nie jeden sceniczny szczegół – skakanka. Skaczący przez nią tancerze w strojach nawiązujących bardzo subtelnie do Kozaków to dopiero początek niecodziennych pomysłów w stagingu, na które w kolejnych latach wpadać będą reprezentacje Ukrainy.

2007 – Verka Serduchka – „Dancing Lasha Tumbai”

Verka Serduchka to kolejna absolutna legenda na tej liście. W konkursie zajęła drugie miejsce, ale pierwszego dzisiaj już nikt nie pamięta, za to utwór „Dancing Lasha Tumbai” został okrzyknięty przez „Guardian” „najlepszą piosenką, która nigdy nie wygrała Eurowizji”. Do dziś Verka pojawia się jako gość kolejnych edycji, a każdy fan konkursu (i nie tylko) uważa ją za jedną z najważniejszych postaci.

Serduchka to drag alter ego artysty Andrija Danilko. Występ też jest iście dragowy i campowy – mamy srebrne i złote połyskujące stroje, dziwny układ taneczny, a do tego Verka ma na głowie gigantyczną srebrną gwiazdę, a na plecach numer 69. Tekst jest w kilku językach i teoretycznie zupełnie nie ma sensu. Właśnie ze względu na swój z pozoru nonsensowny tekst piosenka „Dancing Lasha Tumbai” wzbudziła mocne kontrowersje. Tytułowe “Lasha Tumbai” nie znaczy zupełnie nic. Jednak jeśli wypowiecie, a jeszcze lepiej zaśpiewacie to sobie na głos to usłyszycie, że brzmi to podejrzanie podobnie do… “Russia Goodbye”. No i jak dodamy do tego cały wers z piosenki, który jest w niej wielokrotnie powtarzany, czyli “I want to see Lasha Tumbai” no to sami sobie możecie wydedukować przekaz. Są tacy co twierdzą, że był moment, kiedy Verka na scenie przemyciła bez pardonu właśnie wersję “Russia Goodbye” (i bardzo dobrze).

Rosja potraktowała ten z pozoru śmieszny akcent śmiertelnie poważnie. Ponieważ Serduchka wyjaśniała, że „lasha tumbai” to po mongolsku „bita śmietana”, do rosyjskiej telewizji przed konkursem zaproszono mongolskich ekspertów, którzy zdecydowanie temu zaprzeczyli. W sprawie wypowiedziała się też ambasada Mongolii w Moskwie, która potwierdziła, że „lasha tumbai” to totalny bełkot. W samej Ukrainie pojawiły się głosy, na przykład ze strony pro-rosyjskich polityków, którzy proponowali, aby oprotestować występ Serduchki, jako „wulgarny” i „groteskowy”.

Na całe szczęście Verka wystąpiła na Eurowizji zgodnie z planem. I dziś nikt nie pamięta zwycięskiej piosenki Serbii z 2007 roku, za to wszyscy pamiętają Serduchkę, a jej sobowtórów możemy spotkać wśród publiczności chyba na każdym finale.

Tu warto wspomnieć, że również rok później, w 2008, Ukraina zajęła drugie miejsce.

2009 – Svetlana Loboda – “Be My Valentine! (Anti-Crisis Girl)”

Ok, Verka była campowa, ale to, co się dzieje w występie Lobody to jest camp na dopalaczach. Czego tam nie ma. Taniec w obracających się kołach, rzymscy wojownicy, strój, w którym są zarówno kryształki, pióra jak i buty za kolano, pokazy akrobatyczne, ludzie owinięci folią aluminiową, ogień, a przede wszystkim solówka na przemieszczającej się perkusji ozdobionej gigantycznymi, powiewającymi ukraińskimi flagami. A pomyśleć, że kilka lat temu zaczęło się od niewinnej skakanki.

P.S. Zauważam jakieś uwielbienie reprezentantek Ukrainy do rzymskich wojowników – w 2013 roku takowy wniósł na scenę Zlatę Ognevich, której świetnie zaśpiewany kawałek „Gravity” (wykonała go stojąc na sztucznej skale) wskoczył na trzecie miejsce w konkursie.

2015 – Mariya Yaremchuk – „Tick – Tock”

Kolejny przykład tego, że sama w sobie nie zapadająca w pamięć piosenka zapisała się na zawsze w historii Eurowizji ze względu na jeden sceniczny szczegół. W tym wypadku był to człowiek-chomik, czyli tancerz wykonujący akrobacje i biegający w… gigantycznym kółku dla chomika. Nie, nie był za chomika przebrany.

2016 – Jamala – “1944”

2016 rok to kolejne wielkie zwycięstwo Ukrainy. Na wschodzie kraju trwa walka o Krym, a na eurowizyjną scenę wychodzi Jamala – kobieta, która nie tylko jest potomkinią Tatarów krymskich, ale jeszcze w piosence używa ich języka i opowiada historię ich przymusowej deportacji w głąb Związku Radzieckiego. W 1944 roku również powoływano się na rzekome powiązania z nazistami. Represje Tatarów krymskich powróciły razem z rosyjską aneksją Krymu w 2014 roku. Piosenka Jamali też spotkała się ze sprzeciwem ze strony Rosji, ale EBU, organizacja odpowiedzialna za Konkurs Piosenki Eurowizji, nie uznała jej za polityczną.

Jak wspomniałam piosenka jest częściowo zaśpiewana w języku krymskotatarskim, ale to nie koniec jej tradycyjnych powiązań. Mamy też ludowe instrumenty, sposób śpiewu oraz inspirację folkowym utworem.

Podobnie jak w tym roku nie zabrakło głosów, że wygrana Jamali była spowodowana sytuacją polityczną w jej kraju i chęcią okazania wsparcia. Po pierwsze – nie było w 2016 roku lepszej piosenki niż „1944”, a po drugie talent Jamali można by rozdzielić na kilka konkursów, tak jak ilość wzruszeń, których nam wszystkim dostarczyła. Podobnie w tym roku wydaje mi się, że niektórym po prostu trudno się pogodzić z tym, że ktoś był lepszy. A nawet jeśli są to gesty wsparcia – niech nimi będą. Po to też są takie konkursy.

2018 – Mélovin – “Under the Ladder”

W 2018 Ukraina postanowiła wystawić w Konkursie Piosenki Eurowizji wampira. Bo kim jest osoba, która na początku występu podnosi się z trumny (a przynajmniej zdecydowanie na trumnę to wygląda), na szyi ma trzy kołnierze w typie stójki, w oku jedną białą tęczówkę, a na koniec przystępuje do grania na gigantycznym pianinie otoczona przez ognie piekielne? Tylko wampirem. Kontakt z siłami nadnaturalnymi dał jednak Ukrainie raptem 17 miejsce w klasyfikacji.

2021 – Go_A – “Shum”

Kiedy Go_A zaprezentowali swój nakręcony telefonem klip z eurowizyjną piosenką, w którym tańczą ubrani w kombinezony ochronne (niczym ratownicy w okresie pandemii COVID-19, która swoją drogą właśnie wtedy osiągała najwyższe poziomy) wielu z nas myślało, że będzie to kolejny z licznych dziwacznych eurowizyjnych występów (przed samym konkursem powstało bardziej profesjonalne wideo, w którym widzimy rave w okolicach elektrowni w Czarnobylu).

I tak, był to dziwny występ, ale przede wszystkim był magnetyczny i artystycznie doskonały. „Shum” to muzyka elektroniczna połączona z folkowymi elementami, która przypomina mroczny rytuał (opowiada zresztą o tradycyjnych rytuałach powiązanych z powitaniem wiosny). Samo słowo „Shum” może oznaczać jednego ze słowiańskich bogów bądź personifikację lasu. Gdyby nie to, że w 2021 mieliśmy wyjątkowo mocnych konkurentów, Ukraina mogłaby sięgnąć po zwycięstwo. Skończyli jednak na piątej pozycji.

Go_A szybko zyskali fanów na całym świecie, a na koncertach tylko udowadniali, że nie są jedynie eurowizyjnym projektem, a poważną grupą, która ma wiele do zaoferowania również tym, którzy nie gustują w eurowizyjnym klimacie i wolą coś bardziej alternatywnego. W czasie zeszłorocznego konkursu powstała teoria, że zarówno Måneskin (zwycięzcy a.d. 2021 z Włoch), jak i Go_A to grupy wampirów, tylko zespół ukraiński jest o jakieś 500 lat starszy, emanuje spokojem i doświadczeniem, a Włosi to jeszcze nowicjusze, którzy od swoich kolegów mogą się wiele nauczyć. Jako, że między grupami zawiązała się przyjaźń, to trudno nie przyznać, że coś w tym jest. I cieszyć się, że czeka nas oglądanie ich na żywo przez kolejne setki lat.

Fotografia: EBU / THOMAS HANSES