Bez półśrodków – wywiad z Arkiem Stolarskim (LIVE)

Bez półśrodków – wywiad z Arkiem Stolarskim (LIVE)

Od ćwierćwiecza Arek Stolarski stoi na czele agencji LIVE zajmującej się organizacją eventów, w tym także tych muzycznych. Spotkaliśmy się, by porozmawiać o nowym wydarzeniu na muzycznej mapie Polski – Inside Seaside, dwudniowym, interdyscyplinarnym festiwalu, który już 11. i 12. listopada odbędzie się w Gdańsku.

Po co nam kolejny festiwal?

Wiem po co jest dla mnie, moich przyjaciół i znajomych. Szeroko pojęta kultura jest dla nas czymś szalenie ważnym w życiu. Być może jako osoby metrycznie się starzejemy, natomiast wewnętrznie cały czas czuję się 30-latkiem. Widzimy, że wszystkie festiwale walczą przede wszystkim o najmłodszego odbiorcę. Zabrakło mi czegoś skrojonego dla mnie – stąd pomysł na Inside Seaside. To oczywiście nie znaczy, że nie jest on też dla ludzi młodych. Moim marzeniem przy tworzeniu Inside Seaside było, żeby zabrać na niego swoją 22-letnią córkę i 23-letniego syna, aby razem spędzić czas poznając wyjątkową muzykę, sztukę, ale też ciekawych ludzi. Ja pokażę im KURY, które były zjawiskiem, które powstały, gdy nie było ich jeszcze na świecie czy Sleaford Mods, a oni zabiorą mnie na koncert Girl In Red.

W line-upie tego festiwalu każdy odnajdzie swoją muzyczną ścieżkę – według gustów, potrzeb i zainteresowań. Dodatkowo na tej ścieżce może trafić na film, w którym muzyka odgrywa szczególną rolę: „Imago” z muzyką Smolika czy „Chłopów” z muzyką L.U.C.-a. Współpracujemy przy tej części programu z Katarzyną Borowiecką z Radia 357 i z Octopus Film Festival.

Festiwal to także spotkanie. Symbolicznie widoczne w Strefie Radia 357, gdzie jego dziennikarze tacy jak Marek Niedźwiecki, Kuba Strzyczkowski czy Marcin Łukawski będą rozmawiać ze Zbigniewem Preisnerem, Radomirem Wittem, Pawłem Reszką czy Tomaszem Rożkiem. Ale też spotkanie z wyjątkową sztuką, jak tą, którą ERGO Hestia, nasz partner tytularnym jednej ze scen, pokaże na wystawie prac laureatów organizowanego przez nich konkursu Artystyczna Podróż Hestii. Na Inside Seaside będzie można się też spotkać w sklepie z winylami albo na Targach Plakatu Artystycznego.

A kiedy od sztuki będzie chciał na chwilę odpocząć, nasz festiwal to też spotkanie, to nieformalne, w luźnej atmosferze. Tworzymy sprzyjającą jej, strefę foodcourtową, którą na czas festiwalu w halach AmberExpo zaaranżuje Foodhall Montownia. Inside Seaside ma być samowystarczalną przestrzenią, w której w środku jesieni będzie można spędzić weekend z najbliższymi. Myślę, że publiczność festiwalu będzie miała co robić podczas tych dwóch dni festiwalowych i wyjedzie z Gdańska zadowolona.

Gdańsk, listopad, festiwal indoorowy. Jedni złapią się za głowę, inni uśmiechną pod nosem, inni użyją brzydkiego słowa „brawura”.

Dużo naszych znajomych odzywa się do nas w sprawie festiwalu, więc czuję, że Gdańsk w ten listopadowy weekend będzie miejscem wielu ciekawych spotkań. Jako Live latem od 15 lat organizujemy Męskie Granie i nie chcemy tworzyć kolejnego wydarzenia w sezonie letnim, nie chcemy konkurować wtedy z innymi festiwalami. Inside Seaside to odrębny byt. Listopad jest wolny od takich imprez, a 11 listopada – zazwyczaj dzień wolny od pracy i przedłużenie weekendu – prowokuje do wyjazdów. My dajemy pretekst by za kierunek obrać Gdańsk.

To miasto jest świetnym miejscem na citybreak, a jego gospodarze są bardzo otwarci na współpracę z nami. Podobnie Amber Expo – do tej pory miejsce przede wszystkim nastawione na targi przystosowaliśmy akustycznie do koncertów. Wierzę, że zmienimy oblicze tych przestrzeni, a muzyka cyklicznie zagości w nich na stałe.

Festiwal tworzy doświadczony zespół.

Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki i nasze wieloletnie doświadczenia wierzę, że takie przedsięwzięcie jak Inside Seaside ma rację bytu i znajdzie się sporo osób z całej Polski, które przyjadą do Gdańska. Reakcje na nasze ogłoszenia sprawiają nam ogromną radość i daje dużą energię do działania, bo budujący się festiwal to proces, a my mamy go rozpisanego na lata do przodu. Pamiętajmy, że na komercyjny sukces Męskiego Grania pracowaliśmy 14 lat. Dzięki temu, że od początku robiliśmy to jakościowo, zaangażowaliśmy świetnych artystów, poszła fama a ci, którzy przyszli raz w kolejnych latach przyprowadzali swoich znajomych, a my ich po prostu nie zawiedliśmy.

Mamy świetnych partnerów: Radio 357, które skupia wspaniałych dziennikarzy i ich 50 tysięcy patronów oraz Miasto Gdańsk, któremu zależy na wydarzeniu poza sezonem, które da pracę hotelarzom, gastronomom. Nie zarzuciliśmy pomysłu (a realizujemy go od kilkunastu miesięcy) mimo trudnego czasu – inflacji, wojny. Wszyscy, którzy tu przyjadą, zobaczą ten festiwal tak, jak sobie wymyśliliśmy. Bez półśrodków.

Rozumiem, że macie ogromne zaufanie do słuchaczy i że ono w parze z waszym doświadczeniem jest repetą na sukces.

Robiąc eventy zwłaszcza biletowane zawsze ryzykujesz. Pamiętam, że kiedy robiliśmy Męskie Granie, większość zespołów grała darmowe koncerty w środku wakacji, a my wtedy wymyśliliśmy biletowany festiwal. Ludzie pukali się w czoło, ale stopniowo zaczęliśmy budować zaufanie wokół tego, co robimy. Teraz robimy to już w momencie, kiedy odsłaniamy line-up muzyczny – pokazujemy jakość, budujemy zaufanie i więź.

Trzeba pamiętać, że mimo doświadczenia na naszym rynku, dla bookerów zagranicznych jesteśmy nowym podmiotem. Musimy się uwiarygodnić, wypozycjonować, a to nie są łatwe rozmowy. Już prowadzimy rozmowy na kolejne lata. Oczywiście, że po doświadczeniach tej pierwszej edycji my jako organizator będziemy wyciągać wnioski i poprawiać to co sami zaobserwujemy, ale także będziemy się wsłuchiwać w opinie uczestników i naszych przyjaciół, którzy pojawią się na Inside Seaside.

Jako twórcy Męskiego Grania nauczyliście nas, słuchaczy, na nowo słuchać polskiej muzyki, uczyniliście z niej wartość. Z jaką myślą chciałbyś zostawić słuchaczy wyjeżdżających z Inside Seaside?

Myślę, że Męskie Granie zredefiniowało pojęcie muzyki pop w Polsce – ten gatunek wyszedł z imprez organizowanych za darmo i na dni miasta, a stał się pożądany. Teraz, jeszcze przed ogłoszeniem programu, wyprzedają się nam koncerty.

Inside Seaside porównam do festiwalu „Cały Kazio”, który współorganizujemy od 10 lat w Polanicy-Zdroju. Sztuka to jedno, ale artyści, koncerty, słowo mówione, to pretekst do spotkania. Chcę, żeby ludzie wyjechali z Gdańska z poczuciem, że spędzili wyjątkowy czas wśród swoich znajomych, pasjonatów kultury, muzyki. Będzie to wygodny czas – bez konieczności nakładania kaloszy i obaw o deszcz. Będziemy w fajny, wygodny sposób obcować z muzyką, sztuką i drugim człowiekiem.

Zapowiada się impreza z rozmachem. Czy ty myślisz w ogóle w kategoriach ‘nie da się’? Gdzie jest twój limit?

Organizacja festiwalu to nie jest rekord, to nie są sprzedane stadiony. To nie o to tu chodzi. Tworzymy Inside Seaside mając z tyłu głowy myśl o festiwalu, na którym sami dobrze będziemy się bawić. Gdy tworzyliśmy line-up pierwszej edycji, każda z podanych propozycji była ciekawa i czasami nakręcaliśmy się wzajemnie: „tak, chce to zobaczyć!” albo „nie znam, więc tym bardziej chcę to zobaczyć!”. Jedynym ogranicznikiem w tym przypadku jest przestrzeń: to jest festiwal indoorowy. Musieliśmy szacować, ile osób może chcieć zobaczyć danego wykonawcę. Gdańsk Stage ma pojemność na 5 tys. osób, ERGO Hestia Theatre Stage na 4 tys. osób. Zakładamy, że dziennie będziemy gościć 8-10 tysięcy ludzi. Trzeba się liczyć, że możesz poczekać na koncert przed wejściem do sali jeśli się spóźnisz. W Europie na festiwalach indoorowych to norma – chcemy uczyć, że na wyczekany koncert trzeba przyjść wcześniej.

Opowiedz na koniec o Arku Stolarskim – słuchaczu i fanie muzyki.

Najpierw była gitara i ognisko. Mały Arek zobaczył grającego na gitarze kolegę i totalnie odleciał. Sam chwyciłem wtedy za gitarę, bo też tak chciałem: grać i czarować innych. Starszy kolega powiedział mi wtedy, że super, że ćwiczę, bo gitara przyciąga ludzi. Jako 14-latek, w 1984 roku, pojechałem do Jarocina. A było wtedy tak, że każdy kto wracał z Jarocina, zakładał własną kapelę. W czasie studiów prowadziłem klub muzyczny, a studiowałem odnowę biologiczną, więc miałem masować i leczyć sportowców. Nie przyszło mi wtedy do głowy, że muzyka może być związana z moją pracą, a nie tylko hobby. Cały czas grałem w zespołach. Znałem emocje, jakie daje scena, organizowałem koncerty, widziałem, co się dzieje się na nich z publicznością, chciałem sam stwarzać jak najwięcej takich sytuacji,. Byłem osobą, która ogarniała większość sprawy logistycznych dla moich własnych zespołów, więc organizacja stała się moją siłą wyrosłą z potrzeby.

Fascynuje mnie, jak to możliwe, że Gustave Eiffel namówił miasto do wybudowania czegoś, czego nigdy wcześniej nikt nie zrobił. Gaudi też musiał namówić władze Barcelony, żeby wybudować Sagrada Familia. Jaką musisz mieć wiarę w swój pomysł, żeby go zrealizować i zarazić tą ideą wszystkich dookoła. Chcę, żeby Inside Seaside stał się taką wieżą Eiffla na mapie polskich festiwali.

Wszystkie aktualne informacje na temat Inside Seaside znajdziecie na https://insideseaside.pl/