Dziś nie pozostawiasz spraw przypadkowi – wywiad z Danielem Kesslerem / Inetrpol

Dziś nie pozostawiasz spraw przypadkowi – wywiad z Danielem Kesslerem / Inetrpol

Interpol – zespół, bez którego tzw. Nowa Rockowa Rewolucja nie byłaby kompletna. Dziś (6.06.2023) i jutro (7.06) zagrają dwa klubowe koncerty w Polsce, w krakowskim klubie Studio i w warszawskiej Stodole. O przeszłości i teraźniejszości zespołu opowiedział mi Daniel Kessler, gitarzysta grupy. (English version below)

Mimo że od tego czasu minęło 21 lat, doskonale pamiętam czas, kiedy ukazał się Wasz debiut, „Turn on the Bright Lights”. Czy według Ciebie przetrwał on próbę czasu?

Wciąż jestem bardzo zadowolony z tego, co stworzyliśmy. Pamiętam dlaczego podjęliśmy pewne decyzje, które wpłynęły na jego kształt. Dlatego mogę powiedzieć, że wciąż czuję satysfakcję i silne połączenie z tą muzyką. Tak to wygląda z mojej perspektywy. Ale zapewne odpowiedź na to pytanie leży nie tylko po mojej stronie, ale także innych ludzi.

Kiedy patrzysz dziś na siebie w tamtym momencie, kogo widzisz?

Pamiętam, ze byłem młodym kolesiem marzącym o możliwości znalezienia muzyków, z którymi mógłbym współpracować i stworzyć album. Cóż, zajęło to sporo czasu. Wtedy na pewno nie marzyłem o tym, że dwadzieścia kilka lat później będę wspominać debiutancki album, mówić o trasie, tworzeniu muzyki, członkach mojego zespołu. To zupełnie niesamowite! Coś niewyobrażalnego dla mnie 25 lat temu. Kiedy teraz o tym myślę, to brzmi jak kompletne wariactwo. Jestem bardzo wdzięczny ludziom, którzy przychodzą na koncerty Interpol. Widzę sporo nastolatków, ludzi, których nie było na świecie, gdy debiutowaliśmy, ale znających słowa piosenek i śpiewających z nami. Niesamowite, szczególnie, że w obecnym świecie nic nie jest zagwarantowane raz na zawsze. To zupełnie inny świat niż ten, który pamiętam sprzed 25 lat.

W 2001 roku zagraliście sesję u Johna Peela. To dało Wam pewną rozpoznawalność w Europie i nieco przetarło tutejsze ścieżki.

Oh, John Peel to legenda! Trudno w to uwierzyć, że zagraliśmy u niego niedługo po tym, jak założyliśmy zespół. John po prostu zaprosił nas na sesję po tym, jak zobaczył nas na jednym z koncertów w Anglii. Jako nastolatek miałem płyty z wyszczególnionym nazwiskiem Peela na okładce i zastanawiałem się, jak to jest. Sesja u Johna doprowadziła do podpisania kontraktu z wytwórnią.  

Kiedy pytam muzyków z Europy o ich inspiracje i sposób myślenia o muzyce, często wskazują Stany Zjednoczone. Czy jako muzyk z Nowego Jorku patrzyłeś w kierunku Europy, czy może scena amerykańska była wystarczająca?

Tak naprawdę nigdy nie myślałem o muzyce w kategoriach położenia geograficznego i kontrastu pomiędzy Stanami a Europą. Mieszkałem w Nowym Jorku do 11.roku życia, wciąż mam rodzine w Europie. Jako nastolatek przeprowadziłem się do Waszyngtonu i tamtejsza scena, szczególnie punkowa, była mocno ekscytująca. Zawsze chodziło o to, co do mnie przemawia, nie miało znaczenia czy pochodzi ze Stanów, Anglii czy skądkolwiek.

Czytałam gdzieś Twoją wypowiedź, że pod koniec lat 90., gdy zakładałeś zespół, ciężko było znaleźć muzyków. Jak sam powiedziałeś, czasy się zmieniły i mamy tysiące ludzi, którzy dzielą się swoją muzyką w Internecie. Może teraz byłoby łatwiej?

Możliwe. Może łatwiej byłoby mi znaleźć sposób na to, by szukać muzyków do wspólnego grania. Wtedy wszystko opierało się na przypadku, co dziś jest rzadkie. Dziś nie pozostawiasz spraw przypadkowi. Troszczysz się i kontrolujesz wszystkie elementy, którymi chcesz się podzielić.

Nie wiem, czy jest konkretna odpowiedź na to pytanie, ale na pewno dziś byłoby łatwiej odnaleźć pasujące do siebie dusze właśnie dzięki temu, że dzielisz się, tworzysz i komunikujesz online. Takie są fakty. Ale nawet jeśli jest gdzieś tam tak wiele osób wciąż musisz je odnaleźć, a nie ma gwarancji, że będziecie do siebie idealnie pasować. Znalazłem się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie. To wymagało wysiłku, musiałem być cierpliwy, ale było warto.

Pamiętasz, dlaczego nie mogłeś długo znaleźć nikogo do zespołu?

Cóż, problem chyba leżał we mnie. Jestem bardzo nieśmiałą osobą, nie podchodzę do nieznajomych, trudno jest mi się z kimś zaprzyjaźnić. Dwóch obcych, do których podszedłem stało się moimi kumplami z zespołu. Poznałem też kilku muzyków, którzy nie myśleli o muzyce tak poważnie jak ja. Dla nich było to bardziej hobby, dla mnie – sposób na życie. Znalezienie odpowiedniego muzyka jest jak znalezienie właściwego partnera na życie. Wiele zależy od tego, czy chcecie tego samego. Nie inaczej jest, gdy formujesz zespół.  

Czy obecnie czujesz, że musicie konkurować z innymi zespołami, walczyć o uwagę słuchaczy?

Nie patrzę na muzykę jak na zawody. Nigdy nie patrzyłem. Zawsze chciałem robić najlepszą muzykę, na jaką mnie stać. Ilość zespołów i wykonawców teraz nie jest czymś, co możesz kontrolować. Konkurowanie znajdziesz w sporcie, nie w muzyce. Ścigaliśmy się ze sobą w tym sensie, że robiliśmy najlepiej, jak potrafiliśmy. I wciąż tak postępujemy.

Dziś i jutro zagracie dwa koncerty w Polsce. Pamiętasz Wasze poprzednie wizyty u nas?

Tak, zdecydowanie! Najlepsza w Polsce jest publiczność. Zawsze mieliśmy tu wspaniałą grupę fanów. Niestety od debiutu upłynęło sporo czasu, zanim udało nam się do Was dojechać, ale gdy to się w końcu udało, było wspaniale, wyjątkowo. Mam świetne wspomnienia z wizyt w Polsce i cieszę się, że teraz zagramy tu dwa koncerty z rzędu.

Even now, 21 years later, I still remember the moment when you released your debut album, „Turn on the Bright Lights”. Did it stand the test of time in your opinion?

I’m still so very happy what we have created. I remember why we made all the decisions we made regarding the record. In that sense I’m satisfied with it and I still feel a very strong connection to the record. This is how it looks like from my perspective. But I guess it’s not only up to me, it’s up to what other people think.

When you look back at yourself in that time, who do you see?

I remember I was a young guy dreaming about the opportunity to find the musicians to collaborate with and to create a record. Well, it took quite a long time before we were able to do it. I was definitely not dreaming at that time that twenty-something years later I will be here talking about the first record, touring, making music, my band mates. It’s just pretty incredible! These elements are something unimaginable 25 years ago. When I now think about it sounds totally crazy. I’m just so very grateful to people that they still want to listen to our music, they still feel the connection and that they want to come to Interpol shows. I see a lot of teenagers, people younger than „Turn on the Bright Lights”, who know the lyrics and sing along. It’s incredible, especailly that there is no guarantee in the world – in this current world, because it’s a totally different world that 25 years ago.

In 2001 you had the opportunity to play in John Peel Sessions, which gave you recognizability in Europe and I assume, made the way here a bit easier.

Oh, John Peel was a legend! It is hard to imagine that after not a very long time since we start, we could do that! He invited us to do that after he attended one of our shows in England. As a teenager I had records with John Peel name of the back of it and I was just wondering how it is like. Recordings for John led us to have the record deal signed.

When I ask musicians about their inspirations, about their musical background, they often say that their direction of looking and thinking about music from the Europe perspective was the US. Were you, as a New Yorker, looking in the european direction or was the US scene enough for you?

I never really thought about music in terms of geographic location and US against Europe thing. I lived in New York till I was 11, my family is mostly living still in Europe. I moved to Washington D.C. when I was a teenager and the whole scene there, mostly punk scene, was very exciting. So it was always more about what spoke to me and it didn’t matter if it was from UK or US or wherever.

I’ve read soemwhere that when you wanted to form a band in the late 90. you couldn’t find the musicians to play with. Like you said, times changed and now see thousands of people wanting to amke music, sharing their song in the Internet. Maybe it would be easier now?

Maybe so. Maybe it would be easier to find ways where I could look for someone who will match for sure. Then it was all up to chance which this is a rare thing these days. You don’t leave things to chance. You care and you control about all those elements to share to put it out there.

I don’t know if there’s an straight answer, for sure it i san easier way for you to potentially find matching spirits out there just by the way you can share, create or connect online. Those are the facts. Even that there are so many peaople you still have to find them, and there is no guarantee it will be perfect match. For me it was just about a right place, right time. It took a lot of effort, I had to be patient, but it was worth it.

Do you remember was was the reason that you couldn’t find anyone to play with?

Well, I guess the problem was in me. I’m a very shy person, I don’t go up to strangers, I don’t make friends that easily. The two stangers I went up to became my bandmates. Well, I also met few musicians that didn’t think about music so serious as I was. For them it was more like a hobby and for me more the way for living. To find a right musician is like a find a right partner in life. It takes a lot to want the same things. It’s not very different when you try to organize a band.

Do you feel now that you have to compete with othere bands and fight for the attention of the listener?

I don’t look at it as a competition. I never did. I always wanted to do the best thing that we could do. This amount of band right now is something that you cannot control by yourself. Competition is something that you can find in sport, but not in music. We did compete with ourself only in that sense that we did the best what we could at that time. And we still do it.

Today and tomorrow you’re gonna play two concerts in Poland. Do you remember previos Inetrpol concerts?

Yeah, definitely! The best thing in Poland is the audience. We’ve always had a wonderful fanbase here. Unfortunately it took us some time now to play in Poland after we released „Turn on the Bright Lights”, but we finally did, it felt wonderful, very special. I have wonderful memories after playing in Poland and I’m really excited to play two more shows in a row.